W publikacji tej autor ukazuje szereg niepotwierdzonych faktów przedstawionych przez ojca dziecka Jacka Burego, dla którego najważniejsze widać jest zrobienie ze swojego syna medialnej ofiary. Zastanawiające jest, dlaczego rodzice Kacpra , którzy zauważyli już ponoć wcześniej dziwne zachowania chłopca powracającego ze szkoły, nie zgłosili problemu u wychowawcy, dyrektora czy rodziców kolegów Kacpra. W artykule cytowane są wypowiedzi chłopca, które nie przypominają języka jakim posługuje się Kacper podczas zajęć lekcyjnych i w kontaktach z rówieśnikami. Wypowiedzi chłopca wręcz przypominają słowa wypowiadane przez jego ojca.
Mamy szereg uwag co do rzetelnej, uczciwej pracy redaktora. Obowiązkiem każdego szanującego się dziennikarza jest oddanie głosu każdej zainteresowanej stronie w konflikcie. Dlaczego nie sprawdził, więc informacji u rodziców dzieci, których bezpodstawnie nazywa „grupą trzymającą władzę”. Jak można mówić o rzetelnym zbieraniu informacji przez redaktora jeżeli dopiero po wydrukowaniu obraźliwego artykułu zgodził się na przyjazd do szkoły i uczestniczenie w spotkaniu –konfrontacji z dziećmi klasy IV i ich rodzicami, wychowawczynią, dyrekcją i sołtysem wsi. Jak można było pisząc o 10 letnich uczniach używać sformułowania „Oprawcy”? Ciekawi jesteśmy jak Pan Marek Kalinowski oraz jego przełożony , który dopuścił artykuł do druku nazwie przestępców z ciężkimi wyrokami? Jaki cel miał dziennikarz pisząc ten kłamliwy artykuł ? Chyba tylko taki by całkowicie poróżnić młode pokolenie i by kolegę ze szkolnej ławy oraz jego rodziców kojarzono tylko z kłamstwami i oszustwami. Uważamy, że media powinny służyć społeczeństwu ukazując fakty a nie szerzyć nienawiść czy pogłębiać antagonizmy.
Jako ,że zostaliśmy obrażeni i pomówieni publicznie, żądamy wyjaśnienia tej sprawy i odpowiedniej reakcji redaktora naczelnego Tygodnika Podhalańskiego w tej sprawie.
Na podstawie art.31i art.32 ust1 ustawy z dnia 26.01.1984 (Dz.Ust. nr.5 poz 24 z późniejszymi zmianami )- Prawa prasowego, wnosimy o zamieszczenie wyżej napisanego listu otwartego w tym samym miejscu i tą samą czcionką co wyżej omawiany artykuł.
Oburzeni rodzice